O mnie
Dlaczego opowiadam swoją historię?
Bo wiem, jak wygląda bezsilność
Wiem, jak smakuje wstyd
I jak boli ciało, które przestaje współpracować
Przez lata żyłam w przekonaniu, że jeśli tylko będę wystarczająco zdyscyplinowana — wszystko się ułoży. Diety, treningi, lekarze, suplementy, terapie… Próbowałam wszystkiego.
Zawodowo przeprowadzałam transformacje w wielkich korporacjach. Umiałam zmieniać całe systemy. Tylko siebie nie potrafiłam.
Zmagałam się z otyłością, zaburzeniami hormonalnymi i chronicznym zmęczeniem. A do tego z „niewyjaśnioną niepłodnością”. Lekarze rozkładali ręce. Raz słyszałam, że „muszę schudnąć”. Innym razem, że „wszystko jest dobrze”. A w środku nic nie było dobrze.
Byłam wyczerpana. Zrezygnowana.
Zaczynałam wierzyć, że po prostu nie zasługuję na to, by czuć się dobrze
Moja droga do zmiany
Na dietę ketogeniczną trafiłam przypadkiem. Nie po to, żeby schudnąć. Nie po to, żeby znowu „coś próbować”. Chciałam tylko przestać chorować. Moje ciało było zniszczone: infekcje, antybiotyki, leki, hormony – błędne koło, które rozłożyło mnie na łopatki.
Kiedy przeczytałam o „zagłodzeniu patogenów” przez wykluczenie węglowodanów, pomyślałam: „a co mi szkodzi”. Tak trafiłam na keto.
Zaczęłam uczyć się, weryfikować źródła, czytać publikacje naukowe. Zamiast kolejnej diety znalazłam spokój.
Organizm powoli zaczął się wyciszać. Zniknęły infekcje. Zregenerował się cykl. Waga spadała bez głodówek. I wtedy, kiedy już przestaliśmy się starać, wydarzył się cud biologicznej równowagi. Naturalna, zdrowa ciąża. W wieku 39 lat.
